literature

Creepystoria 6

Deviation Actions

WheatPodlaska's avatar
Published:
591 Views

Literature Text

Ponieważ Rake nie mógł wstać o własnych siłach, Ada stwierdziła, że nie powinien tak leżeć na podłodze i trzeba go ulokować w wygodniejszym miejscu. Jeff, rzecz jasna, próbował wymknąć się gdzieś niepostrzeżenie, ale Ada w ostatniej chwili złapała go za kołnierz i udaremniła tą próbę ucieczki. W końcu Rake został przeniesiony (po części zawleczony, ze względu na swoją - bądź co bądź - sporą dość wagę) do salonu i ułożony na kanapie, z której uprzednio przegoniony został Slender. Smile biegał po domu, udając syrenę strażacką, dopóki Ada nie zrobiła poszkodowanemu herbaty. Uwaga wszystkich była skupiona na Rake'u. Z niecierpliwością wyczekiwali chwili, gdy Rake w końcu odzyska mowę i wyjaśni, co się właściwie stało. Każdy jego ruch powodował, że powstały wokół kanapy trzyosobowy tłum przybliżał się coraz bardziej. Jedynie Slender stał z boku, opierając się o ścianę i nic z tego nie rozumiejąc. Czym oni się tak podniecali? On też umie się nie odzywać. Ba, on umie się odzywać! Jak na niego to bardzo duże osiągnięcie. A jakoś nie fruwają dookoła niego i nie proszą o autografy. Sprawiedliwość...
- Uwaga!! - wrzasnęła nagle Ada, unosząc w górę ręce (i uderzając przy tym Jeffa w twarz). Wszyscy odwrócili głowy w jej kierunku. - Rake próbuje przemówić!
W istocie, Rake próbował wydusić z siebie jakieś słowa. Onieśmielony faktem, że oczy wszystkich były zwrócone w jego kierunku, pił swoją herbatę najwolniej jak umiał, by jak najbardziej odłożyć w czasie konieczność zabrania głosu. Zawsze bał się mówić coś w obecności tłumu. Nigdy nie będzie dobrym politykiem... niestety, w końcu herbata się skończyła i Rake musiał się w końcu odezwać. Wziął głęboki wdech i przez chwilę trwał w bezruchu, zbierając się na odwagę.
- No mówże! - wrzasnęła w końcu Ada, przerywając ciszę i powodując u wszystkich zawał. Rake niemalże spadł z kanapy.
- Dobra, dobra! Już... już - jęknął, starając się nie zwracać uwagi na uczucie osaczenia. - Bo... szedłem sobie tam, w lesie... i coś poczułem. Myślałem, że to jakiś zając, więc poszedłem za tym zapachem. No i coś usłyszałem. Wpadłem w krzaki i zobaczyłem te dwa sześciany. Chcieli mnie zabić. No, ale uciekłem. A jak się odwróciłem, to on był za mną. I w końcu dobiegłem. I to wszystko.
Przez chwilę wszyscy trwali w zupełnej ciszy, analizując to, co usłyszeli. Pierwsza odezwała się Ada.
- Dobra... tak spytam - czy ktoś cokolwiek zrozumiał? - zapytała, znowu unosząc ręce (tym razem Jeff zdążył się w porę odsunąć). Reszta powoli pokręciła głowami.
- Powiedz jeszcze raz - powiedział Smile z dobrotliwym uśmiechem - tylko wolniej.
Rake jęknął z rezygnacją. Tak się namęczył, żeby coś powiedzieć, a oni każą mu zacząć od nowa. Żadnej litości dla poszkodowanego.
- No na litość, w lesie spotkałem Endermana i Creepera. Nie wiem, co im odwaliło, ale chcieli mnie zabić! - wrzasnął, zeskoczył z kanapy i nim ktokolwiek zdążył zareagować, wbiegł po schodach na górę. Wszyscy patrzeli w milczeniu na pustą już kanapę, nadal nie do końca rozumiejąc, co chciał im przekazać Rake. Slender w końcu oderwał się od ściany i, dochodząc do wniosku, że kanapa będzie oblężona przez jeszcze długi czas, podszedł do okna, otworzył je i wyjrzał na zewnątrz.
- …Slender? - Ada jako pierwsza zwróciła uwagę na jego poczynania - co robisz?
Jako że nie zareagował, schwyciła go za rękaw i zaczęła ciągnąć, chcąc w końcu zostać przez niego zauważoną. W końcu powoli odwrócił głowę w jej stronę.
- Co robisz? - Ada ponowiła pytanie, licząc na jakąś odpowiedź.
- Nic - odpowiedział po dłuższej chwili.
- No jak to nic? - Ada wciąż szarpała go za rękaw, oczekując jakiejś bardziej rozbudowanej wypowiedzi - mów, mów! Co się stało? Wiesz, o co chodziło Rake'owi?
- Wiem - westchnął i zamknął okno. Ada puściła jego garnitur i zaczęła niecierpliwie podskakiwać w miejscu.
- No to mów, a nie se stoisz! - powiedziała z wyrzutem, zerkając przez okno, chcąc zobaczyć, co tak Slendera zainteresowało. Nie zobaczyła nic ciekawego, tylko drzewa. Czyżby Slender oglądał się za drzewami? Naszła ją nagle wizja Slendyego przytulającego drzewa. Roześmiała się i padła na dywan. Slender, nieco zdezorientowany, stał nad nią i zastanawiał się, co jej odbija. Jeff też zainteresował się jej zachowaniem, więc odważył się przysunąć nieco bliżej, by mieć lepszy widok na jej poczynania.
- A tej co? - zapytał w końcu, nie spuszczając z niej wzroku.
- Nie wiem - Slender odpuścił sobie debatowanie nad powodem dziwnego zachowania Ady i znowu usiadł na kanapie, wciąż jednak patrząc w jej stronę.
- Ada? - Jeff szturchnął ją nogą. Nie poskutkowało, dziewczyna nadal tarzała się na dywanie, mając przed oczami dwuznaczną wizję. - Zwariowała. - jęknął z przerażeniem, dochodząc do strasznego wniosku. - za dużo mordowania naraz. Odbiło jej do reszty.
Ada, słysząc to, roześmiała się jeszcze bardziej. Turlała się jeszcze przez chwilę, w końcu jednak zaczęło ją to nudzić. Umilkła, westchnęła i rozsiadła się wygodnie na białym dywanie, uśmiechając się szeroko do Jeffa.
- Hej, Ada… to ja… - powiedział powoli, ostrożnie wyciągając ku niej rękę i machając jej nią przed twarzą.
- No wiem - odparła wesoło, wciąż jeszcze chichocząc.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy - na wszelki wypadek zabrał rękę. Z psycholami trzeba się obchodzić ostrożnie.
- Jeff, błagam. Ty miałbyś mi coś zrobić? - zaterkotała wesoło, rzucając mu wyzywające spojrzenie.
Jeff przez chwilę wpatrywał się w nią, głęboko rozmyślając nad tym, co usłyszał. Potem odsunął się i westchnął.
- Jest zdrowa - powiedział do Slendera z rezygnacją. - Wredna jak zwykle. A już miałem nadzieję…
Slender zaśmiał się krótko. Sięgnął po pilota, licząc na coś ciekawego w telewizji. Nagle jednak znieruchomiał, wyczuwając coś nietypowego. Zerwał się z kanapy i szybkim krokiem podszedł do okna.
- Slender…? - Adzie ta mania wyglądania przez okno zaczęła się wydawać cokolwiek dziwna. Mimo, iż wizja tulenia drzewa wróciła, tym razem nie klapnęła na dywan ani nie zaniosła się śmiechem. Niemalże wyczuwała jego niepokój. Jeff też podszedł do okna, zainteresowany tym, co mógłby zobaczyć na zewnątrz. Po chwili w pewnym stopniu zrozumiał zachowanie Ady, a przynajmniej zdawało mu się, że odkrył powód dziwnego jej zachowania. Jego też złapały zboczone skojarzenia. Zerknął na Slendera.
- To teraz dla odmiany tobie odbija? - uśmiechnąłby się nonszalancko, gdyby już tego nie robił. Slender natomiast spiorunowałby go spojrzeniem, gdyby mógł.
- Coś jest nie tak - mruknął, nie spuszczając wzroku z granicy lasu.
- Co, brakuje jakiegoś drzewa? - zarechotał Jeff. Ada puściła do niego porozumiewawczo oko.
- Jeff, zamknij się na moment i daj mi się skupić.
- Pomóc ci liczyć drzewa? Ja biorę sosny, a ty…
- Zamknij się! - warknął Slender i odepchnął Jeffa, który, zaskoczony niespodziewanym atakiem, poleciał na dywan. Ada podbiegła do niego, szerokim łukiem omijając Slendyego i pomogła mu wstać.
- Wszystko w porządku?
- Tak… na szczęście ten dywan jest miękki. A Slenderowi naprawdę odbija… - burknął, rzucając mu urażone spojrzenie i siadając w fotelu.
- Slender, o co chodzi? - Ada z niepokojem odwróciła się w jego stronę.
- Coś jest nie tak… i chyba wiem, co - powiedział wypranym z emocji głosem - oni tu przyjdą.
- Przyjdą? Kto? Znaczy… mówisz o… - Ada przez chwilę się namyślała - o tych dwóch sześcianach?
Slender przytaknął. Nieprzerwanie patrolował okolicę.
- Skąd wiesz? - Ada podeszła i też zaczęła się rozglądać.
- Intuicja.
Smile do tej pory przysłuchiwał się wszystkiemu w milczeniu, dokładnie słuchając i analizując. Nagle jego uwagę przykuł zapach dochodzący gdzieś z zewnątrz. Nieznany, silny zapach. Trochę jak proch albo coś w tym stylu. Podszedł do drzwi frontowych i zaczął przy nich węszyć. Cokolwiek tak pachniało, było bardzo niedaleko i przechodziło obok tych drzwi. Smile najeżył się i zawarczał, zwracając na siebie tym samym uwagę obecnych. Ada wyjrzała z salonu.
- Co jest? - zapytała, podchodząc do niego.
- Coś tam jest - powiedział przez zaciśnięte zęby. Coś było nie tak.
Ada chwyciła go za obrożę i odciągnęła od drzwi.
- Lepiej nie stój tak blisko. Na wszelki wypadek - obróciła się na pięcie i pobiegła do salonu.
- Slender, Smile coś wyczuł. Może to oni?
- Może.
- Czego oni od nas chcą?
- Nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że niedługo się tego dowiemy.
Jeff zerwał się na równe nogi.
- To ja idę po nóż - powiedział dumnie i popędził do kuchni. Smile instynktownie podreptał za nim. Gdy tylko zniknęli za błękitną ścianą, rozległ się głośny huk, dochodzący gdzieś z zewnątrz. Ada wrzasnęła i klapnęła na fotel, trzymając się za serce. Slender odskoczył od okna jak oparzony. Jeff i Smile z wrzaskiem wylecieli z kuchni.
- Jeff, z nożem się nie biega! - zaskomlił Smile, a zaraz potem potknął się o dywan i padł nań plackiem.
- No to co?! - Jeff też o mało się nie przewrócił, złapał jednak równowagę, chwytając się garnituru Slendera - Dzięki… - powiedział z ulgą, prostując się.
- Co to było? - pisnął Smile, wydostając pysk z puchowego dywanu.
- Chyba już przyszli, co? - Ada zerknęła w stronę Slendera - czego oni chcą, do cholery?! I co to było?
- Jakiś wybuch? Albo jakby coś przywaliło w ścianę, albo… - Smile urwał i uniósł wysoko głowę, węsząc - jakby proch. Znowu.
- Co tak łupnęło?! - Rake wyjrzał znad barierki schodów - Jeff próbuje coś ugotować?
- Nie, to Enderman i Creeper - odpowiedziała Ada, zapominając o jego niedawnej przygodzie z tymi jegomościami. Rake pisnął przerażony i uciekł schować się w swoim koszyku.
- No to co robi… - Adzie przerwał ponowny huk. Tym razem miała pewność, iż dźwięk dochodził mniej więcej zza drzwi wejściowych. Wyjrzała na korytarz i zobaczyła, że są one nienaturalnie wybrzuszone, jakby na zewnątrz coś wybuchło tuż przed nimi. Prawdopodobnie tak właśnie było, biorąc pod uwagę dym wydobywający się spomiędzy powstałych szpar. Zza drzwi dało się słyszeć cichy syk. Ada stała nieruchomo, zastanawiając się, co to. Ni stąd ni zowąd Slender chwycił ją za rękę i szarpnął do tyłu. Niecałą sekundę później eksplozja wyrwała z zawiasów drzwi, które przeleciały z przerażającą prędkością przez korytarz i roztrzaskały się gdzieś dalej.
No, no, rozkręciłam się nieco. Może to przez ilość dialogów, ale odnoszę wrażenie, ze ta część jest znacznie obszerniejsza niż pozostałe. Dużo się dzieje. Poszłam mniej więcej za radą Jess i nie rozpisałam się jeszcze na temat tego, o co chodziło sześcianom. Oczekuję wytykania mi uwag i błędów, śmiało.
© 2013 - 2024 WheatPodlaska
Comments13
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
luci6fer's avatar
Jeff to lepiej niech nie gotuje, brońcie kuchni ;-;